> Mulinowanie i inne wariactwa: marca 2016

czwartek, 24 marca 2016

Koń (2)

No dobra: nie lubię go. Wkurza mnie niesamowicie. To ciemne tło, te szaro-bure kolory, te rozrzucone w każdą stronę pojedyncze krzyżyki. Nie podoba mi się, ciężko mi się haftuje. Bardzo nie lubię wzorów, gdzie np. na stronie jest tylko i wyłącznie jeden krzyżyk danego koloru, a kolejny krzyżyk w tym kolorze jest dwie strony później! Albo, gdy krzyżyki są tak porozrzucane, że ciężko mówić o jakiejkolwiek logice. Ponadto ta strona konia, w której są tylko szaro-niebieskie kolory jest straszna, męcząca. Nie wiem, jak ja to skończę, nie wiem, kiedy ja to skończę. Jest ciężko. Ah! Potrzebuję wesołego, kolorowego wzoru i braku terminów. A tu termin goni, a koń (choć pewnie będzie piękny) póki co jest smutny. Postępy dlatego są dość znikome i marne, ale są.

Tak było ostatnio
Obecny stan



Jak widać - szału nie ma. Zaczęłam haftować z drugiej strony, bo mi tak wygodniej, no i im szybciej te szaro-niebieskie kolory wyhaftuje, tym lepiej. Za mną już dwie strony wzoru, ale przede mną jeszcze jeszcze jakieś 13 stron. No nic, trzeba to zmęczyć, dosłownie zmęczyć.
Próbowałam ponadto metody parkowania, ale póki co mi zupełnie  nie wychodzi. W teorii spoko, ale w praktyce nie ogarniam, nie przekonuje się jeszcze go tego. Ale, że każdy krzyżyk osobno, po kolei? Ciężka sprawa. Nie ogarniam.
W ogóle ta Wena nie kwapi się do współpracy - niby wróciła, ale grymasi, że nie to, że nie takie, że w ogóle to co innego. Nie da się na razie z nią dogadać, ani trochę.

***
A teraz chciałabym Wam Kochane życzyć zdrowych, pogodnych, błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy, smacznego jajka oraz mokrego śmigusa-dyngusa. Wesołego Alleluja!

piątek, 18 marca 2016

Niespodzianka!

Dzisiaj wróciłam do domu, a tam miła niespodzianka: czekała na mnie paczka. Paczkę dostałam od Sylwii. Przyznam szczerze, że mnie zaskoczyła! Oczywiście bardzo miło i pozytywnie zaskoczyła. Paczka zawierała w sobie same cudowności: słodkości, kawę, piękną i pachnącą papeterię, ogromny ramko-tamborek, mnóstwo zakładek do książek, w tym dwie zrobione przez Sylwię (zakochałam się w nich - i nie, nie proście mnie, nie oddam nikomu), piękną kartkę świąteczną, śliczny zestaw do wyszywania oraz piękny list! Tyle tego, że siedzę, piszę i z podziwu wyjść nie mogę. Nie wiem za co spotkała mnie taka dobroć, ale wywołała na mojej twarzy uśmiech - nadal siedzę i się cieszę jak durny do sera :) Bardzo chciałabym jeszcze raz podziękować Sylwii za piękną niespodziankę! Dziękuję za te wszystkie dobra i cudowności :) Co tu dużo mówić, chwalę się pięknościami:




Jak widzicie, piękne, cudowne rzeczy :) Jestem naprawdę wdzięczna i jeszcze raz dziękuję Sylwii za taką niespodziankę :)
A teraz tak na marginesie: Wena pojawiła się na horyzoncie! Nie wróciła jeszcze, ale już ją widać w oddali. Zaczyna mi się chcieć złapać za igłę (jeszcze po dzisiejszym prezencie, to już w ogóle!) i haftować. Jednak póki co, mam zadanie specjalne: ułożyć 3000 puzzli. Mama takie złożyła zamówienie, więc siedzę i układam puzzle, bo jak się niby wywinąć :) Za mną już połowa można powiedzieć, przede mną najtrudniejsze oczywiście. Ale! Nie ma co gadać, trzeba się wziąć za prace: układanie, haftowanie, szycie, tworzenie, cudowanie :)
Życzę Wam owocnego weekendu. Ja swój spędzę na uczelni, ale w niedzielę, siadam do igły :) 

poniedziałek, 14 marca 2016

Coś nowego.

Dzisiaj coś nowego. Ostatnio nie mam Weny - skumała się z kimś i sobie poszła. Wróci. Wiem. Ale! Póki co, jej nie ma i nie zapowiada się, że szybko wróci. Krzyżyki leżą i popiskują. Chociaż ostatnio tknęłam konia. Wiem, że termin zbliża się (zanim się obejrzę, już będzie po!), dlatego go tykam, mimo, że mi bez Weny bardzo ciężko. Nie ważne. W każdym razie wracam do nowego, bo znów będę pisała bez ładu i składu.
A więc nowe - czyli kartki. Bardzo podoba mi się cały ten scrapbooking i ten cardmaking (bądźmy już fachowe - ja na to mówię kartkowanie, ewentualnie albumowanie - ale to moje słowotwórstwo). Niemniej jednak popełniłam dwie (!) kartki. Podchodziłam do tego jak pies do jeża. Już od bardzo dawna bazy do kartek i papiery, i inne cuda zakupiłam, ale zebrać się nie mogłam. No bo co jak nie wyjdzie? Głupia głowa. Ale zbliżają się urodziny mojej przyjaciółki (tej od Sówki). No i stwierdziłam, oprócz sówki dostanie ręcznie robioną przeze mnie kartkę. A co! Niech ma! :) No i wzięłam się za jej robienie. No i powiem Wam: fajnie! Nie, że fajnie wyszło, ale sama zabawa bardzo fajna. Można puścić wodze fantazji i pocudować. Super mi się robiło tą kartkę, więc zrobiłam drugą. Druga kartka była dla Sylwii. Wrzuciłam ją do pudła z książkami. W ramach podziękowania za Jej dobre serce. W każdym razie kartka do Sylwii dotarła, więc mogę ją pokazać. Również urodzinową kartkę Wam pokaże.

Urodzinowa kartka

Dla Sylwii

Zatem są dwie kartki, ale na dwóch chyba się nie skończy. Spodobało m się robienie takich dziwadeł :) Co oczywiście nie wyklucza krzyżyków! Kartki to odskocznia, dodatek. Krzyżyki robić się będą - za bardzo się wkręciłam w całe to haftowanie, żeby przestać. W ogóle w rękodzieło się wkręciłam :)
A w ogóle, to wiosna zawitała już do mojego ogródka:




To tyle na dzisiaj :) Idę, szukać Weny, a Was pozdrawiam serdecznie! :)

czwartek, 10 marca 2016

Podaruj książkę (albo dwie, ewentualnie siedem)!

Dzisiaj krótko i na bardzo ważny temat.  Nasza koleżanka blogerka-hafciarka Sylwia zaangażowała się w stworzenie biblioteki w miejscowości, w której takowej instytucji nie ma (a do najbliższej biblioteki trochę drogi trzeba iść). Oczywiście, dziewczyny mają wszystko, oprócz rzeczy najważniejszej w bibliotece, czyli książek. Stąd też prośba do wszystkich Dobrych Duszyczek: podarujcie książki. Zapaleni Czytelnicy powinni rozumieć problem: pragnę czytać, nie mam co! Część z nas ma w swoich domach książkę (albo książki), które kurzą się niepotrzebnie, są przeczytane, albo nie w naszym guście, Książkom tym można dać drugie życie i podarować do biblioteki w miejscu, w którym ludzie chcą czytać, a nie mają za bardzo co czytać. Na pewno każda z książek będzie niezmiernie zadowolona i dumna, że może się przysłużyć małej społeczności. Na pewno każda książka będzie prężyć dumnie grzbiet na półce w bibliotece przed Starszą Panią, Małym Odkrywcą, Rozmarzoną Młodzieżą, lub przed innymi osobami szukającymi ukojenia wśród stronic książek.
Osobiście uważam, że warto angażować się w takie akcje, wiele to nie kosztuje, a może wywołać radość i uśmiech na twarzach innych. W każdym razie gorąco namawiam wszystkich do podarowania książki - każda jedna się przyda. Więcej o całej historii oraz kontakt do osób, którym należy przekazać książki, tutaj.


Pozdrawiam wszystkich ciepło i gorąco w ten szary dzień! :)

poniedziałek, 7 marca 2016

African Lady (4)

Przyznaję: trochę zaniedbałam haft ostatnio. Ale to wcale nie tak, że mi się nie chce. Chce mi się! Ale jakoś nie mogę się ostatnio zorganizować, zmobilizować. Jakieś przesilenie? Albo coś? No nie wiem. W każdym razie walczę, póki co ze sobą :)
Niemniej jednak, krzyżyki stawiam, póki co w TBSie oraz w Afican Lady. Na konia nawet nie zerkam - nie chce mi się go haftować! Swoją drogą, ciekawe czym to jest spowodowane? Może tym, że jest to dla kogoś, że mam jakiś termin ostateczny, że to trochę taki przymus. Słowo przymus (jakikolwiek) i mój mózg mówi: "o nie! nie będziemy tego robić!" No nie ważne.
A więc African Lady. Nadal jestem w obszarze kaptura. Trochę zaczyna mi się już mienić w oczach od odcieni niebieskiego. Jednakże coraz więcej wyrazu i charakteru nabiera moja Afrykanka. Mam nadzieję, że za niedługi czas skończę już kaptur i wezmę się za twarz :) Bardzo już bym chciała ją zobaczyć, chociaż trochę. Jednak na razie tylko kaptur. Nic więcej. Ale dość marudzenia, czas pokazać postępy:
Tak było




Jak widać, przybyło. Niewiele, ale przybyło. A teraz idę do Zośki, bo ją to w ogóle zaniedbałam. Eh, gdzie ta organizacja ma się podziała? Eh!

***
Ale! Zanim pójdę, pragnę podziękować wszystkim odwiedzającym, obserwującym, komentującym za wsparcie, za miłe słowa, za doping, za wszystko. A w ogóle za to, że jesteście :) Dziękuję!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...